Relacja z warsztatów fotograficznych
Relacja z warsztatów fotograficznych
Nadszedł ten czas, kiedy stwierdziłam, że czas najwyższy liznąć trochę wiedzy tajemnej od specjalisty i zapisałam się na warsztaty fotograficzne z fotografii kulinarnej :)
Wyszło to wszystko zupełnie przez przypadek i spontanicznie (gdzieś na fb wpadło mi w oko ogłoszenie o warsztatach) i jak zwykle w takich przypadkowych sprawach okazał się to strzał w 10 :)
Warsztaty fotograficzne były organizowane w Akademii Fotografii pod patronatem Kukbuka i Batidy, a prowadził je rewelacyjny Rafał Meszka :)
Na zajęcia szłam z lekka przerażona i na miękkich nogach (gdzie ja skromna blogerka amatorka do takich fachowców), ale Rafał okazał się świetnym facetem i nauczycielem – bardzo merytorycznym i chętnie dzielącym się swoją wiedzą zdobytą dzięki latom pracy w zawodzie fotografa.
Teraz ja postaram się przekazać Wam chociaż część tego co widziałam, co ćwiczyłam i co zapamiętałam :)
Na pewno lekko nie było – warsztaty to 4 dni wypełnione zdjęciami jedzenia, które z każdą minutą robiło się coraz mniej apetyczne, godziny ślęczenia nad ekranikiem aparatu, poprawianie drobiazgów, bolący kręgosłup, boląca głowa i ciągłe kombinowanie nad kompozycją.
Za to nasze bolące nogi, głowy, kręgosłupy i oczy zostały nagrodzone, bo mogliśmy sobie podjeść przepyszne ciasta i torciki serwowane przez Batidę i naszą warsztatową koleżankę Mirę, która chętnie dzieliła się dobrymi radami niezbędnymi przy pieczeniu tych pysznych ciast :)
Na wejściu dostaliśmy informację o „must have” w fotografii kulinarnej.
Fotografia kulinarna – niezbędne i podstawowe przedmioty
- Aparat z funkcją manualną (oczywiście zdjęcia robione w RAW),
- Dobry statyw.
- Ze dwa małe pędzelki (na prawdę bardzo przydatne – nie raz je używałam w trakcie warsztatów – szczegóły podam później).
- Ze dwie pęsety (do poprawiania elementów potrawy, do układania drobiazgów – jak np. okruszki, ziarenka itp.),
- Taśma klejąca (tej nie używałam, ale faktycznie może być przydatna – np. można nią podkleić elementy, które nie chcą zachować pozycji, w której chcemy je fotografować – tylko potem już to się nie będzie raczej nadawało do jedzenia)
- Zwykłe białe kartki najlepiej w rozmiarze a4 i a3 (kartki przydadzą się jako blendy – na prawdę dają radę, mogą służyć jako tło, jako blat, mogą osłaniać przed nadmiernym słońcem, albo niechcianymi elementami otoczenia – jednym słowem – mogą wszystko :D).
Mając to wszystko możecie przystąpić do robienia zdjęć jedzonka.
Warsztaty fotograficzne – dzień pierwszy.
Dzień pierwszy upłynął nam na fotografowaniu „prostych” kanapek, które jak się okazało wcale takie proste nie były oraz dań bardziej „obiadowych” – np. łososia czy piersi z kurczaka.
Nie łatwo jest apetycznie przedstawić kanapkę, która ma zwiędniętą sałatę, obeschnięty ser, czy wędlinkę, która wygląda jakby lata świetności miała już za sobą, ale jakoś daliśmy radę :)
Zdjęcia robiliśmy albo w świetle zastanym (czytaj „dziennym”) i tu używaliśmy głównie fajnego, szerokiego parapetu, albo w świetle sztucznym – z masą lamp, blend, softboxów, strumienic i innego sprzętu, którego dalej nie ogarniam i nazwać nie potrafię. Jak się pewnie dobrze domyślacie zwykle wybierałam zdjęcia w świetle dziennym, ale z lampami też się trochę pomęczyłam.
Żeby zrobić to zdjęcie łososia potrzeba było aż trzech lamp – jednej głównej z blendą, strumienicy dającej odblaski na kiełkach i drugiej, która doświetlała bok łososia, tak aby ładnie wydobyć jego przekrój – pestka prawda ;)
Warsztaty fotograficzne dzień drugi
Dzień drugi upłynął nam z potrawami „trudnymi” – nie ominął mnie bigos, pierogi, zupa pomidorowa i naleśniki (za to udało mi się wykręcić od żurku :D).
Ekhem, przy potrawach trudnych – jak np. bigos, który na ogół jest kupką mniej lub bardziej przemielonego jedzenia i to zwykle w podobnym kolorze trzeba skupić się na jego „ładniejszych” składnikach. Szukamy jakiś ładny kawałek mięska, czy też kiełbaski, czyścimy go z oblepiającej kapuchy – jeśli trzeba, to nawet myjemy, potem przy użyciu wzmiankowanego wcześniej pędzelka smarujemy jego wierzch oliwą lub olejem, a następnie układamy w kapuście, tak aby wyglądało NATURALNIE :) Jeśli do tego macie jakiś ładny kawałek apetycznej śliweczki wędzonej, czy też grzybka, to już prawie macie ładne zdjęcie bigosu. Na koniec możecie dodać kilka ziarenek pieprzu i gotowe :) Najlepiej też nie nakładać tego bigosu za dużo na talerz – w końcu to zdjęcie poglądowe, a nie rzeczywista porcja, którą zamierzacie zjeść. Podobnie postępujcie z innymi podobnymi daniami – np. z leczo (warto odłożyć w trakcie gotowania trochę warzywek, które nie utraciły jeszcze swojej formy i sprężystości i ułożyć je potem na koniec przed zrobieniem zdjęcia).
Pierogi są dużo łatwiejszym i bardziej wdzięcznym tematem do zdjęć – chociaż jeśli macie je bez żadnej „okraszki” to raczej wyglądają dramatycznie. Pierogi niepodsmażane wcześniej na patelni warto posmarować przed zdjęciami olejem – wtedy będą wyglądać na świeże i bardzo apetyczne (ogólnie olejem możecie smarować prawie wszystko – pieczone, grillowane mięso, ryby, warzywa – nie smarujcie tylko sałaty, bo będzie wyglądać okropnie – lepiej mieć kilka zapasowych ładnych listków i je podmieniać w razie potrzeby). Przy pierogach fajnie wykorzystać grę światła na „falbankach” i pokazać jednego przekrojonego pierożka (a cebulkę na pierogach układamy pęsetą, a nie rzucamy jak popadnie ;)).
Zupy (i wszelkie płynne jedzonko i napoje) warto fotografować mając światło z przodu potrawy – ładnie się wtedy uwidacznia struktura i wierzch potrawy. My fotografowaliśmy zupę krem, więc jej zdjęcia były łatwiejsze, chociaż musieliśmy sobie radzić z jej jednorodnością – tutaj można sobie poradzić dodając odrobinę śmietany, coś zielonego – np. natkę pietruszki, czy też grubo mielony pieprz.
Na koniec jeszcze tego dnia warsztatów – minimalistyczne podejście do naleśników z łososiem (które pod koniec w ogóle już nie wyglądały) – naleśnik jak sushi – tak też można :D
Warsztaty fotograficzne – praca domowa :)
W międzyczasie mieliśmy oczywiście zadawaną pracę domową – ciekawym i bardzo dobrym ćwiczeniem dla fotografa jest fotografowanie „rozsypanek” – najlepiej jeśli taka rozsypanka jest faktycznie przypadkowym rozsypaniem, a nie specjalnym ułożeniem, bo wtedy trzeba się bardziej napracować przy kompozycji zdjęcia. Dobrze jest trenować robiąc właśnie takie zdjęcia, a także zdjęcia naszych codziennych przedmiotów, ale w ciekawy kompozycyjnie sposób. W ogóle głównym przesłaniem warsztatów była KOMPOZYCJA, KOMPOZYCJA, KOMPOZYCJA – trzeba ją ćwiczyć, oglądać dużo fotografii i ciągle kombinować, przestawiać, przesuwać, dodawać i odejmować, aż uzyska się dobry efekt – więc do pracy – rozsypujcie pieprz, makaron, warzywa, owoce i fotografujcie – z góry, z poziomu tychże rozsypanek, z boku – ćwiczcie, ćwiczcie i ćwiczcie :)
Do tego oprócz rozsypanek fotografujcie swoje codzienne jedzenie -tak, wiem, że czasami trudno robić zdjęcia, gdy rodzina stoi obok i niecierpliwie tupie nogami, ale czego nie robi się dla sztuki :D
Fotografia kulinarna – warsztaty dzień trzeci
Trzeci dzień warsztatów był chyba najtrudniejszy, a jednocześnie najbardziej wynagradzający, bo mogliśmy dobrać się do torcików :)
Tematem było jedzenie i ludzie oraz jedzenie i wnętrze.
Powiem tak – robienie zdjęć jedzenia, to pestka w porównaniu z robieniem zdjęć ludzi z tym jedzeniem. Okazuje się, że naturalne ułożenie rąk, wcale nie musi naturalnie wyglądać na zdjęciu. Trzeba łapki wyginać pod dziwnymi czasami kątami, do tego walczyć z drżeniem rąk, a te dodatkowo często wychodzą na gigantyczne – i co wtedy? Trzeba układać do skutku – albo wynająć profesjonalną modelkę/modela rąk ;)
Jedzenie we wnętrzu też wcale nie jest takie łatwe – szczególnie gdy Rafał wpada i mówi – widzę to tak – robicie przy świetle dziennym (pomieszczenie super bo ma 4 ogromne okna, więc światła dostatek), i na zdjęciu mają być trzy stoliki …. no tak. Samo ustawianie „planu” zajęło naszej czwórce dobrą godzinę – włączając w to sprzątanie różnych kurtek i plecaków, znoszeniem przeróżnych lamp, przestawianiem stolików, a nawet myciem kieliszków :)
Z tego całego zamieszania otrzymaliśmy takie efekty :)
Warsztaty fotograficzne dzień czwarty
Ostatni dzień warsztatów był dniem bez aparatu, za to analizowaliśmy wszystkie nasze zdjęcia – również te z pracy domowej i je omawialiśmy.
Najważniejsze konkluzje:
- kompozycja – nawet najpiękniejsza i najapetyczniejsza potrawa nie wystarczy, aby zdjęcie było dobre, trzeba zwracać uwagę na wszystkie szczegóły i elementy zdjęcia
- światło – zależnie od źródła światła i jego natężenia musimy ustawić odpowiedni balans bieli – najlepiej pracować na temperaturze barwowej (podawanej w kelwinach)
- robimy zdjęciach w trybie manualnym z manualnym ustawianiem ostrości, do tego zdjęcia robimy w RAW, aby potem lepiej je obrobić w programie graficznym
- nie boimy się przepalenia zdjęcia (o ile przepalenie nie występuje na samej potrawie) – jak to mówi Rafał – chrzanić histogram ;)
- unikajmy na zdjęciach dziur i czarnych plam – fotografia kulinarna (przynajmniej taka „sprzedająca się”) nie lubi czerni i ciemności
- jeśli mamy problem ze zdjęciem, albo nie mamy wpływu na „bałagan” panujący w tle wtedy robimy zdjęcia z małą głębią ostrości (przesłona nawet do 1,2) wtedy tło nam się rozmyje i przestanie nam przeszkadzać :)
- trzeba uważać na odbijające światło, świecące, srebrzyste powierzchnie, bo robią się na nich odciski palców i potem będziemy mieli sporo „czyszczenia” w programie graficznym
- fotografujmy na statywie, aby uniknąć nieostrych zdjęć, a do tego zmieniając różne elementy planu samą potrawę dalej mamy w stałym miejscu – z ręki nie da się zrobić dwóch takich samych zdjęć
- róbmy takie zdjęcia, aby potem jak najmniej obrabiać je w programie graficznym – oszczędzi to nasz cenny czas
- ćwiczmy, ćwiczmy, ćwiczmy, uczmy się oglądając zdjęcia innych :)
Ja ze swojej strony oprócz strony Rafała Meszki mogę polecić Wam do obserwacji i nauki następujące blogi z pięknymi zdjęciami:
Green Morning
Tartelette – blog Helene Dujardin
Call me cupcake
Our food stories
Constellation inspiration
Pieprz czy wanilia
Oglądajcie strony fotografów kulinarnych – np. Clare Barboza, czy Beatrice Peltre.
Jeśli macie jakieś fajne blogi z pięknymi zdjęciami, to podzielcie się linkami – chętnie zajrzę :)
Również chętnie odpowiem na wszelkie pytania dotyczące warsztatów, albo fotografii kulinarnej :)
Dziękuję wszystkim uczestnikom kursu i oczywiście Rafałowi za świetną atmosferę, twórcze dzielenie się pomysłami, podpowiedzi i pomoc przy zdjęciach :)
Beata
Ps. Jeśli interesujecie was fotografia kulinarna i chcecie robić apetyczne zdjęcia swoim potrawom, ale brakuje wam wiedzy, to koniecznie zobaczcie mój poradnik fotografii kulinarnej. Znajdziecie tam artykuły dotyczące fotografii kulinarnej. Jej podstaw, jak radzić sobie z aparatem oraz jak stylizować potrawy.
Zachęcam również chętnych do spotkania ze mną. Ja również prowadzę indywidualne warsztaty fotograficzne, gdzie nauczycie się podstaw obsługi aparatu, pokażę wam jak stylizować potrawy i je fotografować, aby wyglądały rewelacyjnie :) Fotografia kulinarna, to coś czego można się nauczyć – jestem tego najlepszym przykładem.
Popularne Przepisy
Polecane przepisy
Relacja z warsztatów fotograficznych
Wzięłam udział w warsztatach fotograficznych prowadzonych przez Akademię Fotografii w Pałacu Kultury. Warsztaty fotograficzne prowadzone przez Rafała Meszkę, to intensywny czterodniowy kurs fotograficzny, na którym fotografowaliśmy mnóstwo jedzenia. Rafał w między czasie dzielił się z nami swoją wiedzą, podpowiadał i inspirował. Warsztaty fotograficzne uważam, za bardzo udane i teraz dzielę się z wami moimi wrażeniami. Jeśli interesuje cię fotografia kulinarna i zastanawiasz się czy wziąć udział w warsztatach, to przeczytaj moją relację.
Dzielę się tu wskazówkami, które sama otrzymałam, więc już sama moja relacja z warsztatów fotograficznych może pomóc ci robić lepsze zdjęcia jedzenia! Zachęcam do przeczytania postu i rozwijania swojej pasji :)